...i wyjaśnienia: nie porzuciłam swojego bloga, choć tak to może wyglądać, tylko splot różnych uciążliwych zdarzeń w ostatnim miesiącu sprawił, że zabrakło czasu na wszystko poza tych zdarzeń rozplątywaniem :) Wystarczy wspomnieć, że niemal jednocześnie urodził się mały Ben, Nadworny złamał rękę, a Potwornicka dostała miesięczny urlop ze żłobka, do tego doszły problemy związane z koniecznością częstych wyjazdów w kraju i za granicę - być może ktoś się natknął podczas wakacyjnych podróży na wielkiego peugeota prowadzonego przez ledwo wystającą zza kierownicy kobietę z paniką w oczach i zwichrzonym włosem....tak to Gajowa musiała po 5 latach przerwy przeprosić się z autem;))
Jeśli jeszcze dodać do tego szczyt sezonu w mojej branży zawodowej oraz rozgrzebany remont, 3 przyjęcia urodzinowe Potwornickiej oraz obchody 40-tki Nadwornego....to chyba jestem usprawiedliwiona?:) Na szczęście powoli wszystko się prostuje - już nawet maszyna została spod stołu wyciągnięta, więc lada moment wracam do grafomanii piśmienniczej i rękodzielniczej. Tymczasem na przeprosimy i poprawę humoru jedyny w swoim rodzaju tort angielski ala Gajowa;)
sobota, 14 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Do kawy w sam raz dziękuję :)Za kierownica Cię nie widziałam hmm widok musi być przedni . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej Gajowo!!!!!! Nareszcie!!!!!
OdpowiedzUsuńJuż się martwiłam, czuj się jednak usprawiedliwiona.
Tor paradny;DDDD Taki... awangardowy:DDDD
Pozdrwiam serdecznie
P.S. A ja autko zniosło podróże z Gajową;) ???
No bójże się Boga, Gajowa, narejszcie jesteś :D:D:D Gratuluję małego Bena, mam nadzieję, że u nich wszystko w porządku, zdrówka wszystkim życzę i buziaki ślę :)
OdpowiedzUsuńO jakim smaku tort? Właściwie smaki nieważne, grunt by słodki był;-)))
OdpowiedzUsuńNo to się jutro podelektujemy torcikiem;)
OdpowiedzUsuńMniam, mniam...
Ślubny mój rezerwuje tę zieloną łatkę;)
No wreszcie Gajowo!Gratulacje z powodu...WSZYSTKIEGO!:)
OdpowiedzUsuńTort po wypadku samochodowym? ;-D
OdpowiedzUsuńSpoko! Moich nawet nie mam odwagi pokazać :-DD
Ostatnio trochę się szwendałam po Polsce, ale samochodu widmo nie widziałam! A szkoda!
Tort był pyszny i wszelkie kalumnie są niesłuszne! :)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że mnie jeszcze pamiętacie!:) Tort, co nieskromnie potwierdzę za Aneladgam, był rzeczywiście w smaku niezły - śmietanowo-owocowy...chyba, nie pamiętam, bo od tego czasu powstały jeszcze torty trzy....ostatni dziś - dla Was, Edytko, ale nie oczekujcie cudów, bo każdy kolejny wychodzi gorzej;P
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zamieszczę autorski tutorial "jak fachowo schrzanić tort urodzinowy";)
Autko jeszcze dycha....ale chyba ja płacę za kolejny przegląd, bo sądząc po jękach Nadwornego dokonałam jakichś strasznych i nieodwracalnych dewastacji w pojeździe;P
Jeśli mam byc szczera, to torcik powalający na kolana... a mój Śłubny zapowiedział, że na jutro poprosi takowy( zwłaszcza mu te truskawy zapasowały;)
OdpowiedzUsuńPychotka... I sorki znów za niestosowność zachowania mojego Córczęcia... przy Waszaj grzecznej Potwornickiej... znów bladziuchno wypadła...
tort wymiata!
OdpowiedzUsuńhe he..ja to już nic nie napiszę :)
OdpowiedzUsuńja poproszę taki tutorial czy jak tam bo zamierzam popełnić młodemu podobny...no może z innymi bochaterami :)
tak, tak owszem smakował jak najbardziej:) czemuż jednak tort zawdzięcza przydomek "angielski??"
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji urodzin małego Bena i szybkiego powrotu do zdrowia jego mamy.
OdpowiedzUsuńTort cokolwiek oryginalny ;-)
Hej Gajowo, zapodziałś się w wielkim świecie i drogi nie możesz odnaleźć????
OdpowiedzUsuńNiniejszym oznajmiam iż zapraszam Cię hałaśliwie do nowej zabawy blogowej w LUBIENIE, szczegóły u mnie:))))
Pozdrawiam licząc na rychłe odnalezienie:)))
i ja cię zaprosiłam do tej zabawy, więc nie ma co... czas do nas wracać!
OdpowiedzUsuń