Obecnie Gajowa wraca do życia, a od przyszłego tygodnia ma nadzieję odetchnąć pełną piersią, posławszy Potwornicką do obozu karnego...dla niepoznaki zwanego żłobkiem;P Potwornicka prosiła się, aż się doprosiła, klamka zapadła, od grudnia będzie terroryzować już nie matkę, ale jeszcze tego nieświadome panie przedszkolanki. Panie wytrzymają, bo w przeciwieństwie do matki, za obcowanie z Potwornicką mają płacone i to nie mało;P I tu powinien być wtręt natury ogólnej, o tym dlaczego kryteria naboru w żłobkach publicznych praktycznie uniemożliwiają aplikowanie, jeśli nie jest się rozwiedzioną i pijącą matką 5 niepełnosprawnych dzieci, ale Gajowa się powstrzyma, bo to nie blog społeczny;)
A żeby było choć trochę twórczo, to poniżej efekty nocnej pracy Gajowej uskutecznianej w ramach odreagowywania stresów.
po pierwsze serducha...szyją wszyscy, szyję i ja - choć nie umiem;P
po drugie - niedokończona okładka książeczki Potwornickiej, która stanie się poduszką do czytania, gdyż przewidując problemy przy zszywaniu zostawiłam gigantyczny naddatek na szwy i wyszedł gigant o boku 35 cm;P Niedoróbki wszelkie widać gołym okiem - Nadworny tradycyjnie postawił na sztukę własną, bezlitośnie odkrywając niedoskonałości sztuki cudzej - niemniej jednak i tak jestem z niej dumna, bo szyć jak wiadomo nie umiem;) Reszta się robi, do świąt musi się zrobić;)
A dziś jeszcze lub jutro kolejna prezentacja scrapowych cudów. W Srebrnym Gaju jest ich coraz więcej, o tutaj: Kartki, . Doszło też sporo rzeczy w opcji na zamówienie, a dziś dorzucamy kolejne, piękne maskotki szydełkowe.