We wtorek umarł mój stryjeczny dziadek… wszyscy mówią, że to przecież tylko dalszy krewny…ale to nie tak. Stryjek, bo tak go wszyscy od brata po prawnuczki nazywali (a i sam chyba w końcu zapomniał, jak ma naprawdę na imię, bo wszystkim naszym znajomym przedstawiał się "Dzień dobry, jestem Stryjek":), był naszym dziadkiem. W jego domu się urodziłam i tam mieszkałam niemal 30 lat. Mimo, że miałam prawdziwego dziadka – jego brata – to Stryjek był dziadkiem równorzędnym. To on na co dzień z nami mieszkał, znosił wybryki, psoty i dokazywania 3 przybranych wnuczek, to on mimo wielkiej różnicy wieku najlepiej dogadywał się z maleńkimi prawnuczkami.
Był przy nas od zawsze…gdy 41 lat temu bez większego entuzjazmu dał sobie zwalić na głowę opiekę nad dwoma małoletnimi bratanicami, nie przypuszczał zapewne, że nie uwolni się od nas do końca życia;) Ale myślę, że tego nie żałował, bo choć był naukowcem i poetą, pogrążonym w książkach z głową w obłokach i nigdy nie założył własnej rodziny, to tę rodzinę los mu poniekąd narzucił. Nie raz psioczył na różne kłopoty związane z posiadaniem licznej rodziny o dość burzliwych losach, ale jednocześnie z niejaką dumą chwalił się nią przed znajomymi – zwłaszcza samotnymi, jak teoretycznie on.
Zapewne to on dał nam więcej, niż my jemu…To on nam, małym dziewczynkom, niewiele większym od mojej Potwornickiej, zamiast bajek opowiadał historię Polski i dzieje rodziny. To on nauczył nas swoim przykładem, że szlachectwo zobowiązuje...nie pamiętam (a uczciwie usiłuję sobie teraz przypomnieć;), żeby kiedykolwiek skłamał, czy kogoś obraził. Zawsze i wszędzie starał się ludzkie postępowanie, nawet najbardziej niegodziwe, usprawiedliwiać, a nie oceniać. Choć pod koniec życia choroby i pobyty w szpitalach już bardzo go udręczyły, to mimo utyskiwania na personel medyczny, zawsze znajdował usprawiedliwienie dla każdej szorstkiej pielęgniarki czy burkliwej salowej.... swoją drogą bardzo smutne to było, jak baba ze szmatą w garści rozstawiała po kątach małego, nieśmiałego staruszka nie mając zielonego pojęcia, że wrzeszczy na człowieka wielkiego umysłu i ducha.
Stryjek miał umysł wybitny, gdyby nie skromność i brak siły przebicia mógłby zajść bardzo daleko…znał doskonale 6 języków obcych (w tym tak egzotyczne jak łacina czy starocerkiewnosłowiański) i do ostatniej chwili bez żadnego problemu swobodnie w nich konwersował…nawet po udarze, w którym niemal utracił mowę, nadal ze swobodą porozumiewał się po niemiecku z moim szwagrem, czy pomagał siostrze w tłumaczeniach z łaciny. Historię Polski i świata znał na wyrywki…zamiast szukać w podręcznikach wystarczyło zejść do niego i spytać…i nie było pytania, na które nie umiałby wyczerpująco odpowiedzieć.
I owa przysłowiowa baba ze szmatą zapewne bardzo by się zdumiała, gdyby wiedziała, że ów zastraszony staruszek 60 lat temu z narażeniem życia przez kilkanaście miesięcy wraz z rodzicami i bratem ukrywał w swoim domu żydowską rodzinę i tak jak bał się jej odpysknąć, tak bez lęku dyskutował z niemieckimi żołnierzami stojąc dwa kroki od miejsca, w którym ta rodzina była ukryta.
Nie ma ludzi bez wad, więc i Stryjkowi się jedna przytrafiła…niesamowita kłótliwość i zapalczywość;) Potrafił rozpalić się do żywego ognia dyskutując zwłaszcza z równolatkami….zdarzało się, że i siarczyste przekleństwo z zakrętem poszło, bo przy wykształceniu polonistycznym i w tym względzie Stryjek umiał się wspiąć na wyżyny;) Ale nawet gdy w gniewie wyrzucał za drzwi dyskutantów, to natychmiast tego żałował i tak do następnego razu…;) I wiecie co? Mimo tej zapalczywości, to był jedyny człowiek, o którym wszyscy, którzy go znali mają do powiedzenia tylko dobre rzeczy...to rzadka sztuka, przeżyć życie tak, żeby nie mieć ani jednego wroga.
Długo mogłabym jeszcze tak pisać…może blog nie jest najlepszym miejscem na takie wspomnienie, ale na pogrzebie i tak nie dam rady go wygłosić, a nie chcę, by ta pamięć po dobrym człowieku od razu się zatarła. A ja i tak najbardziej pamiętam jego niesłychaną tolerancję dla innych: innych przekonań, ludzi. Gdy szłam do Bierzmowania (a wcale nie chciałam;), on jeden spytał co chcę dostać na prezent i zamiast 20 egzemplarza Biblii zadał sobie trud kupienia mi płyty ulubionego zespołu…bo tego właśnie sobie zbuntowana 14-latka zażyczyła;) I choć sam był przez całe życie gorąco wierzącym katolikiem, nigdy nie usiłował nikogo nawracać…
Dlatego, do zobaczenia, Stryjku, tam na górze …a jakbym miała problemy z dotarciem, to wykłóć się tam o mnie;)
04.03.1924 - 30.03.2010
Jestem z Tobą...
OdpowiedzUsuń(Piękne wspomnienie)
Wyrazy współczucia...
OdpowiedzUsuńTaki wspaniały poliglota na pewno będzie umiał dogadać się z Najwyższym o dobre miejsca na górze dla Was...
OdpowiedzUsuńTwój potok liter pokazuje jak bardzo Go Kochasz !!! Dziękuję że pokazujesz jak ważny jest drugi człowiek.... Na pewno będzie nadal nad Wami czuwał...
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia
OdpowiedzUsuńWażne,że w Tobie pozostały dobre, ciepłe wspomnienia i że tak pięknie potrafisz o nim mówić, z takim spokojem....
wyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńtak pięknie piszesz o swoim stryjku że aż się popłakałam - widać że bardzo Go kochałaś....
............. Nie sposób oswoić się ze śmiercią. Żołnierze, lekarze, kapłani i przedsiębiorcy pogrzebowi widzą ją bez przerwy i przyzwyczajają się do pewnych jej aspektów, lecz nie do jej istoty. Nie sądzę, aby ktokolwiek to potrafił. Dla mnie otrzymanie wiadomości o śmierci bliskiej osoby jest jak droga w dół po znanych, lecz pogrążonych w mroku schodach. Chodziłeś nimi milion razy i wiesz, ile stopni jeszcze przed tobą, ale gdy chcesz stanąć na następnym, okazuje się, że go nie ma. Potykasz się i nie możesz w to uwierzyć. I od tej pory będziesz się tam potykał często, ponieważ, jak wszystkie rzeczy, do których przywykłeś, ten brakujący stopień stał się cząstką ciebie .......................... Jonathan Carroll
OdpowiedzUsuńAleż ma iskierki w oczach! Dosłownie i w przenośni. Niech odpoczywa w Panu! A Tobie przytulenia. :)
OdpowiedzUsuńJuż miałam nadzieję czytając ów opis Stryjka, że jednak coś się temu skromnemu człowiekowi udało. A jednak .... kiedy doszłam do opisu baby ze szmatą, zrozumiałam, ze smutkiem, ze niestety.... nie udało Mu sie zaszczepić Tobie - swojego pogodnego i potrafiącego wznieść się ponad przyziemne sprawy - usposobienia. Sądzę, ze spoglądał na salową nie jak na babę ze ścierą, a jak na Człowieka, ktorym jest i do ktorego wystarczy czasami przemówić innym niz tym, ktorym sie posługuje językiem. Przepraszam, ze tak mnie to rozgoryczyło, pomimo, ze nie jestem salową. Pozdrawiam i nie miej mi za złe....
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuńDaj Panie każdemu, by o nas tak ktoś kiedyś choć przez moment pomyślał...
OdpowiedzUsuń[']
Moje kochane! Bardzo dziękuję Wam za tyle ciepłych słów...
OdpowiedzUsuńAniarozella, myślę, że być może nigdy nie musiałaś zmierzyć się z problemem krzywdy robionej Twoim bliskim i życzę Ci, żebyś nadal tego problemu nie miała. Ja niestety tego o sobie powiedzieć nie mogę i o ile stać mnie na wybaczenie krzywd zrobionych mnie osobiście, o tyle trudno zobaczyć mi człowieka w kimś, kto nie widzi go w innych, a moja tolerancja kończy się dokładnie w tym miejscu, w którym zaczyna się bezinteresowne okrucieństwo wobec słabszych. Dlatego nie potrafię zdobyć się na pogodne i wyrozumiałe potraktowanie owej metaforycznej baby ze ścierą (która równie często, co salową, bywa utytułowanym lekarzem), która z głupoty czy po prostu ze złego serca, upokarza słabszych od siebie i rozmyślnie zadaje im ból.
Popłakałam się... Wielki człowiek... Niech odpoczywa w pokoju [*]
OdpowiedzUsuńKasiaDe
Gajowo - przytulam z całego serducha. Tak pięknie napisałaś...
OdpowiedzUsuńWidać, jaki był dla Ciebie ważny..współczuję straty.. Mój Dziadek jest o rok starszy od Twojego Stryjka,na szczęście trzyma się dobrze, ale to w końcu 87 lat...i boję się o niego... pozdrówki :) DeCorado Decou Art.
OdpowiedzUsuńPat....
OdpowiedzUsuńprzychodzimy, odchodzimy, mijamy się , spotykamy......
W czasie takim, jak Twój teraz....ważne są wspomnienia...niczym pocztówki...
Oby zawsze były kolorowe, piękne..nie traciły na barwach wraz ze znikającą energią, którą jest każdy z nas....
Ściskam Cię mocno.
Krystyna.
Pat piękne pożegnanie [*]
OdpowiedzUsuńMadzia737
Przeczytałam wczoraj, ale nie przyszło mi do głowy nic, co można by jeszcze sensownego powiedzieć..Może tylko to, że dostałam od niego dwa tomy muminków, jak byłam prawie dorosła, bo wiedział, że bardzo lubię tą bajkę...
OdpowiedzUsuńa gdy był taki kryzys, że do mycia włosów był tylko płyn do naczyń, Stryjek poszedł do miasta, i wrócił po paru godzinach z szamponem hiacyntowym..
Nigdy nie był wylewny, nie przytulał się i wyznań nie czynił, ale pamiętam, jak poruszona była moja Babcia, gdy zauważyła, że na kartce napisał:"Kochanej Zosi" - choć darli ze sobą koty..No i pamiętam jeszcze jeden z mikołajowych wieczorów- gdy Stryjek dał nam wszystkim mikołaje piernikowe z przyklejanymi buziami i taki był zażenowany, że Jego prezenty są tak skromne..
Co do sukcesu- mam nadzieję, że teraz widzi, ile dla nas znaczy, i że zastępuje mu to dobra materialne i tytuły naukowe.
I jestem pewna, że Gajowa vel Pat też ma niemniej dobre i hojne serce- czego nie okazuje górnolotnymi słowami, ale pomocą, uniemożliwiającą osiągnięcie sukcesu mierzonego ilością samochdów i posiadanych metrów kwadratowych...zachowując przy tym tak hart ducha, niezależnie od okolicznosći, jak i jak najbardziej otwrte serce i pogodne usposobienie.
Pat, raz jeszcze Cię przepraszam. Może faktycznie zbyt ostro napisałam. Mam juz 57 lat, więc coś tam w życiu przezyłam i czegoś doświadczyłam. Wiem jacy potrafia być ludzie na roznych stanowiskach. Tylko ostatnio, tak często pisze sie baba ze ścierą, baba na kasie itp.Kiedy napotykam na takie osoby, czyli opryskliwe, nieuprzejme i wręcz chamskie, staram się oswajać je i przełamywac ich złość usmiechem i żartem. Często sie udaje. Moj tato tez niestety umierał w szpitalu, no i niestety opiekowały się Nim kiepsko opłacane pielęgniarki i niezdowolone ze wszystkiego salowe. Jednakże widząc moją postawę jakoś złagodniały i nawet jednej z nich przyszło do głowy, by pokruszyć tabletki, ktorych nie był w stanie przełknąć. Ech.... temat rzeka. NIe będe zaśmiecała Twojego ciekawego i inspirującego bloga. Raz jeszcze przepraszam i serdecznie pozdrawiam, życzę jednocześnie spokojnych Świąt. Wspominaj swojego wujka, to piękne. Podobno człowiek "żyje" tak długo , dokąd trwa pamięc o Nim.
OdpowiedzUsuńPiękne in memoriam.Wiem, co to strata ale wiem też,że nasi bliscy ciągle żyją w naszych wspomnieniach i sercach
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńTak pięknie napisałaś o Stryjku. Na pewno będzie czuwał nad Tobą. Przytulam.
Raz jeszcze dziękuję Wam wszystkim za ciepło i wirtualne przytulenie!
OdpowiedzUsuńAniurozello, teraz nie czas na dłuższe dyskusje, ale doceniam przeprosiny, i widzę, ze jesteś bardzo ciekawą osobą ze zdecydowanymi pogladami (takie szanuję!), więc zapraszam do częstszych odwiedzin;)
Pat,spokoju duszy,znalezienia sie,mimo utraty ,w swiecie swiatecznym,odradzajacym i nowym
OdpowiedzUsuńZdrowia,milosci i zrozumienia zycze
Iwona
Pat, przytulam... Przykro mi...
OdpowiedzUsuńWszystkim życzyć takiego Stryjka i takiej o Nim pamięci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ewa
Komentarz o Stryju bardzo mnie wzruszył. Pozdrawiam sedecznie.
OdpowiedzUsuń