Rozzuchwalona tym, że jak mi się zdawało, coraz lepiej mi z szyciem idzie, postanowiłam rzucić się z motyką na słońce...no i nie doleciałam;) Aczkolwiek proces twórczy był tak zabawny, że uznałam, że mogę go tu zamieścić w formie anty-tutoriala, ku przestrodze tym, co dopiero szyć zaczynają i ku rozrywce szyć umiejącym;)
A zatem:
1. Bierzemy stare dżinsy, starannie rozpruwamy je na szwach i wycinamy 4 kliny z dolnej części nogawek. Oceniwszy na oko, że 4 kliny to za mało, dorzucamy do tego dwa kliny z okazyjnie kupionej zasłony - ponieważ jesteśmy zagorzałymi pasjonatami stylu angielskiego, w wyobraźni widzimy już przepiękną kwiecistą torebkę, przełamaną nasyconym granatem dżinsów, zdobioną koronkami, wstążeczkami itp.
2. Kliny zasłonowe wyszły nam za duże, ale nic to, od czego stopka do marszczenia – instalujemy stopkę, marszczymy i spędzamy dłuższą chwilę na niemym zachwycie, jak to nam cudnie wyszło.
3. Wszystkie kliny zszywamy i dodatkowo podkreślamy przeszycia zygzakami po czym znowu popadamy w zachwyt, który nieco opada po wszyciu ociepliny, ponieważ nasz twór zaczyna niepokojąco przypominać poduszkę, a zamysł był inny….
4. Mimo to rozzuchwaleni sukcesami bierzemy się za zrobienie kieszonki wg jednego z sieciowych tutoriali. Z przerwą na rozstrzygnięcie, która strona zasłony jest prawa, a która lewa, postępujemy wg instrukcji i ku niemałemu zaskoczeniu okazuje się, ze zamek wszyliśmy, nie dość, że równo, to jeszcze w wybranym przez siebie miejscu…a nie np. 15 cm dalej
5. Osiągnąwszy szczyt samozadowolenia tak idealnie wykonaną kieszonką, zszywamy podszewkę, wszywamy do środka koła z klinów, wywijamy na prawą stronę...i jak się okazuje uszyliśmy bardzo elegancki worek na kartofle;)) W obwodzie ma grubo ponad metr, pojemność pozwala zmieścić w nim dobytek niemałej rodziny, a przymiarka w lustrze do człowieka, pokazuje, że nasze dzieło, po załadowaniu zawartości niechybnie przygnie nas do ziemi o dobre pół metra….a jak się ma niewiele ponad 1,5 metra wysokości to się z takim workiem wygląda jak krasnoludek taszczący całodniowy urobek kopalniany. (Zdjęcia brak z powodu wskazanego na początku pkt. 6;)
6. Po krótkiej przerwie na melodeklamację wszystkich znanych wyrazów powszechnie uznanych za obelżywe, podejmujemy dramatyczną decyzję wykonania korekty dzieła…ponieważ prawdziwy twardziele nie prują, bierzemy nożyczki i ciachamy nadmiarowe metry po długości, zmniejszając worek do wymiarów siatki na cebulę. W trakcie cięcia 7 ocieplonych warstw nożyczki ulegają nieuchronnie stępieniu, więc drugi bok tniemy już w fantazyjne ząbki, dociskając tępe nożyczki kolanem;P
7. Potwora ponownie zszywamy, spoglądamy na smętną bułę, która nam wyszła i postanawiamy solennie, że nigdy więcej nie będziemy szyć torebek:
a) bez wykroju
b) bez centymetra
c) oraz na oko
d) A następna jaką odważymy się uszyć, będzie składać się z 2 nieocieplonych prostokątów;)
W międzyczasie uszyłam parę innych rzeczy, które wyszły zdecydowanie lepiej, ale to już następnym razem, żeby nie psuć dramatyzmu tego wpisu;)
sobota, 30 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dawno się nie ubawiłam czytając;)
OdpowiedzUsuńprzy tobie to nawet mój pratchett ukochany wymięka;)
:))) Super tutorial! Też się ubawiłam nieźle :).
OdpowiedzUsuńMój ulubiony fragment: "drugi bok tniemy już w fantazyjne ząbki, dociskając tępe nożyczki kolanem;P"
Końcowy efekt zachwyca, a i ładnie dobrany kwietny materiał z dżinsem! :) A kieszonka na 5+. A próby być muszą, żeby ominąć błędy przy kolejnych próbach :)
Pozdrawiam rozbawiona :)
Oj zachęcasz do szycia zachęcasz ;)
OdpowiedzUsuńI tak jesteś odważna :-) Ja torebki omijam na razie szerokim łukiem, choć bardzo mnie kusza ;-) Dziękuję za dużą dawkę humoru. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńTy jesteś niemiłosierna :D Czym ja Ci aż tak zawiniłam, że mnie pęknąć chcesz? :D
OdpowiedzUsuńa mi się bardzo podoba, i wcale nie podejrzewam, żebym była bezkrytyczna:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam Wam poprawić humor;) Oczywiście szyc będę nadal, więc pewnie jeszcze nie raz pojawią się tu antytutoriale;P
OdpowiedzUsuńale się uśmiałam :) ale nie z Ciebie tylko z siebie :P właśnie zaczynam naukę szycia i podejrzewam, że nie jedno takie dzieło wyjdzie spod moich rąk :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńps. serdecznie zapraszam na moje candy jesli tylko masz ochotę :)