Nie chcę ujawniać za wiele z prywatnego życia Miluszkowego Kuferka, ale powiem Wam, że wersja offline jest tak samo przytulna, jeśli nie bardziej niż blog, Miluszka jest prześliczną i niesłychanie dobrze ułożoną panienką (mam nadzieję, że Potwornicka zapatrzy się i za parę lat też taką będzie…taką malutką i nierealną nadzieję;), a jej mama jest po prostu niesamowita! Chyba nie ma rzeczy rękodzielniczej, której by z sukcesem nie próbowała, a jej lale po liftingu to jest mistrzostwo świata! Wyszłam z Kuferka całkowicie przekonana do Barbie, bo takie Barbie, jak ma Edyta to ja też chcę;)
Ale żeby choć trochę firmowo było dziś też, to mamy kolejną prezentację…częściową, bo reszta wejdzie w skład posta świątecznego, ale ponieważ Aneladgam jest kolejną kobietą Renesansu i McGyverem rękodzielnictwa, co to ze sznurka i guzika potrafi zrobić cuda, to pojawi się tutaj w paru odsłonach.
Dziś odsłona zabawkowa: dwie różne rzeczy, dwie różne techniki, ale efekt jednaki - fantastyczny…o taki właśnie:
Misia:
Klaryska:
Klaryska jest siostrą posiadanej przez Potwornicką Ani, więc mamy ten model przetestowany w warunkach ekstremalnych i sprawdza się bez zarzutu – jest praktycznie niezniszczalny, wytrzymuje karmienie lepkim soczkiem z butelki, walenie nim o kota w celu zagrzania go do galopu oraz namiętne miętoszenie przed zaśnięciem;)
Świątecznie będzie już za chwil parę, a teraz jeszcze notka o candy…pierwszym, w jakim biorę udział, bo jakoś tak głupio prosić się o prezenty, jak się dopiero blogowanie zaczyna, ale tu akurat prezent nie jest za darmo, tylko trzeba się wykazać, więc próbuję szczęścia w Cudeńkach
Aaa... i u nas będzie wkrótce Candy – nawet dwa, ale to za chwil kilka;)
I na koniec oraz na usprawiedliwienie przydługastości posta złota myśl z autobusu linii 406, wygłoszona przez pana w wieku słusznym, mocno spromilowanego: „Lepiej nawijać, niż gnijać”(czyli gnić w wariancie poetyckim, jak pospiesznie autor wyjaśnił) ;)
Zdjęcia autorstwa nadwornego fotografa, pomysł i wykonanie produktów: Magdalena Potocka
Ach jakże mi miło, że się podobało u nas... Milka do późnego wieczora przestać opowiadać Tatusiowi nie mogła...
OdpowiedzUsuńA co do reszty Waszych przeżyc w Kuferkowym świecie, to mnie się wypowiadać nie przystoi... powiem tylko żem cała sponsowiała:)
I mam nadzieję, to spotkanie nie ostatnim naszym spotkaniem było:)
I dodam jeszcze małe wyjaśnienie co do ułożenia Miluszkowego: to była wersja exportowa...hihi...
Po wyłaczeniu kamer różnie bywa;)
I cieszę się, że Barbie Wam się zapodobały:)